Honorowi Członkowie PTL

PROF. DR HAB. STANISŁAW GRABIAS

Polskie Towarzystwo Logopedyczne decyzją Walnego Zgromadzenia Członków w dniu 30 czerwca 2017 roku obdarzyło prof. Stanisława Grabiasa godnością Honorowego Członka PTL. Przedstawiciele Zarządu Głównego wręczyli profesorowi akt nominacji i kryształową statuetkę z napisem „Profesorowi Profesorów”.

 

Prof. dr hab. Stanisław Grabias, prof. zwyczajny od roku 1988 do 2013 kierownik Zakładu Logopedii i Językoznawstwa Stosowanego UMCS. Przez trzy kadencje przewodniczący Polskiego Towarzystwa Logopedycznego. Długoletni redaktor naczelny „Logopedii” i Przewodniczący Komisji Rozwoju i Zaburzeń Mowy PAN. Teoretyk socjolingwistyki (książka Język w zachowaniach społecznych jest ciągle jedynym w Polsce, gruntownym opracowaniem teorii socjolingwistycznej), twórca interakcyjnej teorii zaburzeń mowy (zob.: Teoria zaburzeń mowy. Perspektywy badań, typologie zaburzeń, procedury postępowania logopedycznego,[w:] Logopedia. Teoria zaburzeń mowy, red. S. Grabias, M. Kurkowski, Lublin 2012). Pomysłodawca i redaktor serii monograficznej Komunikacja i Jej Zaburzenia (Wydawnictwo UMCS) – 29 tomów. Inicjator kierunku dziennych studiów na UMCS – logopedia z audiologią. Promotor szesnastu doktoratów. Od kilku lat pracownik Wydziału Humanistycznego Uniwersytetu Przyrodniczo-Humanistycznego w Siedlcach.

 



Droga badawcza

            Jest profesorem tytularnym od 1995 roku (nominacja z rąk Prezydenta RP Lecha Wałęsy), profesorem zwyczajnym od roku 1998. Był studentem seminarzystą prof. Leona Kaczmarka, który w latach 60. XX wieku scalił polską refleksję na temat zaburzeń mowy i nadał jej postać nauki.

            Uważa się za ucznia prof. Teresy Skubalanki, wybitnej badaczki stylów polszczyzny, teoretyka stylistyki. Pod jej opieką naukową przebył kolejne etapy drogi akademickiej. W 1974 roku obronił pracę doktorską na temat socjolektów języka polskiego, a w 1979 zakończył przewód habilitacyjny (kolokwium na Wydziale Humanistycznym UMCS) rozprawą O ekspresywności języka (Lublin 1980).

            Aktywność badawcza prof. Stanisława Grabiasa skupiona jest wokół trzech obszarów refleksji naukowej: ekspresji i przejawów emocji ujawniających się w zachowaniach językowych, socjolingwistyki i logopedii. To socjolingwistyka w jego ujęciu (wielokrotnie wznawiana książka Język w zachowaniach społecznych, ostatnie, poszerzone wydanie z podtytułem: Podstawy socjolingwistyki i logopedii, Lublin 2018) wyznaczyła model językowej interakcji, który – przeniesiony do logopedii – pozwolił na nowo sformułować jej przedmiot, wyznaczyć klasyfikacje zaburzeń mowy i ustalić sposób ich opisu.

            Koncepcja prof. Grabiasa stała się teoretycznym założeniem akademickiego podręcznika, którego autorami są wybitni badacze problemu z różnych ośrodków uniwersyteckich w Polsce. Ukazał on najnowszą wiedzę na temat zaburzeń mowy, sposobów ich diagnozowania i metod terapii. Wyznaczył standardy kształcenia logopedów. Ukazał się w dwu tomach: Logopedia. Teoria zaburzeń mowy, red. S. Grabias, M. Kurkowski, Lublin 2012, ss. 701; Logopedia. Standardy postępowania logopedycznego, red. S. Grabias, J. Panasiuk, T. Woźniak, Lublin 2015, ss. 1191.

 



Aktywność organizacyjna

1. W latach 1980–1990 był organizatorem, a potem kierownikiem Studium Języka Polskiego dla Cudzoziemców UMCS, które po latach weszło w skład Centrum Języka i Kultury Polskiej dla Cudzoziemców UMCS.

2. O roku 1988 do 2013 kierował Zakładem Logopedii i Językoznawstwa Stosowanego. Poszerzył perspektywy badawcze Zakładu przejętego od prof. Leona Kaczmarka. Zakład w tym czasie prowadził trzy typy studiów podyplomowych (logopedię ogólną, surdologopedię i neurologopedię) i przez piętnaście lat specjalność logopedyczną na dziennych studiach polonistycznych UMCS.

Prof. Grabias jest promotorem szesnastu doktoratów. Większość z wypromowanych doktorów (obecnie już doktorów habilitowanych) podjęła pracę w Zakładzie Logopedii i Językoznawstwa Stosowanego. W związku z tym Zakład mógł prowadzić różne formy kształcenia.

Niemal wszystkie habilitacje dotyczące zaburzeń mowy w Polsce toczyły się przy udziale prof. Grabiasa jako recenzenta lub przewodniczącego komisji habilitacyjnych.

Najważniejszym osiągnięciem organizacyjnym prof. Grabiasa i pracowników Zakładu było otwarcie logopedii z audiologią – unikatowego kierunku pięcioletnich studiów, prowadzonych w UMCS wespół z Instytutem Fizjologii i Patologii Słuchu w Kajetanach, kierowanych przez prof. Henryka Skarżyńskiego. Otwarcie tego kierunku wymagało pozwolenia Ministerstwa Szkolnictwa Wyższego. Wiązało się z koniecznością wcześniejszego opracowania standardów kształcenia logopedów.

Z organizacyjną działalnością w zakresie logopedii związana jest idea utworzenia Polskiego Związku Logopedów. Prof. Grabias był jej autorem. Zorganizował dwa spotkania logopedów praktyków, na których idea nabrała postaci formalnej. Związek rozpoczął działalność od 1999 roku.

3. Przez dwie kadencje (1999–2005) pełnił funkcję Dziekana Wydziału Humanistycznego UMCS największego wówczas wydziału na Uczelni. Rada Wydziału (ponad stu profesorów) powołała prof. Grabiasa na tę funkcję w głosowaniu jednomyślnym.

4. Pełnił funkcję Rektora Wyższej Szkoły Humanistyczno-Przyrodniczej w Sandomierzu (2005–2009). Z jego inicjatywy i przy jego udziale powstała w 2007 roku Państwowa Wyższa Szkoła Zawodowa w Sandomierzu (obecnie filia Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach).

5. Był inicjatorem i współtwórcą Kolegium Licencjackiego UMCS w Biłgoraju, rodzinnym mieście prof. S. Grabiasa, którego w 2008 roku został Honorowym Obywatelem. Przez dziesięć lat Kolegium kształciło studentów na pięciu kierunkach studiów.

Zostawić ślad

Zakład Logopedii i Językoznawstwa Stosowanego UMCS

          Wywodzę się z tradycji, która traktowała pracę badacza, szczególnie rolę profesora, jako misję. Moja mistrzyni, prof. Teresa Skubalanka, gromadziła wokół siebie młodych ludzi, organizowała seminaria i budowała zespół, który obejmował refleksją cały obszar lingwistyki. Utworzyła jedną z najlepszych w Polsce szkół badawczych.

          Wyrastałem w tym zespole i jestem przekonany, że taki sposób kształtowania umysłów – „terminowanie u mistrza” – ma na uniwersytecie sens. I kiedy Rektor UMCS, prof. Zdzisław Cackowski, nakazał mi objąć kierownictwo Zakładu Logopedii, wiedziałem, co trzeba robić. Zajęło mi to 27 lat.

          Mój poprzednik w Zakładzie i drugi mistrz, prof. Leon Kaczmarek, faktyczny twórca logopedii w Polsce, rozbudził społeczne zapotrzebowanie na terapię logopedyczną. Brakowało specjalistów z nowym, już dwudziestowiecznym oglądem problemu. Otworzyła się szansa na budowę swoistej dyscypliny wiedzy, usytuowanej na pograniczu lingwistyki (bo chodzi o język i zachowania językowe), neurobiologii (bo mózg generuje umysł, a język jest jego komponentem) i audiologii (bo z jakichś powodów jedynie słuch instaluje język w ludzkim umyśle). Ówczesne władze mojego Uniwersytetu pozwoliły tej inicjatywie okrzepnąć.

          Przeszliśmy drogę stopniowego rozwoju: od studiów podyplomowych, poprzez specjalność logopedyczną na polonistyce (trwała piętnaście lat), po pełnowymiarowe studia na kierunku: logopedia z audiologią.

          Tworzył się zespół: młodzi ludzie, najczęściej moi niedawni studenci,  z pasją podejmowali trudne problemy zaburzeń mowy. Rozwijali je w postać doktoratów, a następnie habilitacji. Trwało cały czas seminarium naukowe. Organizowaliśmy konferencje i uczestniczyliśmy w spotkaniach naukowych poza Zakładem. Powstawała nowa logopedia.

          Skład zespołu powiększał się wraz z rozrastającym się polem badawczym dyscypliny. Pracownicy podążali ścieżką uniwersyteckiego rozwoju, specjalizując się w niemal wszystkich problemach badawczych zakreślonego na nowo pola logopedii. Pracowaliśmy w składzie: Marek Kurkowski, Anna Sołtys-Chmielowicz, Helena Borowiec, Tomasz Woźniak, Jolanta Panasiuk, Urszula Mirecka, Wanda Kostecka, Barbara Michałowska-Rozhin, Urszula Jęczeń, Aneta Domagała, Anita Lorenc, Ewa Muzyka, Marta Wysocka, Joanna Stasiak, Wojciech Lipski, Magdalena Kozłowska. Byli z nami lekarze: Katarzyna Gustaw, Andrzej Czernikiewicz.

          Trwanie Zakładu, jego atmosferę budowały osoby szczególne: Danuta Skibińska – prowadziła sekretariat. Znała wszelkie uniwersyteckie ścieżki i załatwiała sprawy niemożliwe do załatwienia. Pełna ciepła i spokoju. To nieprawda, że nie ma ludzi niezastąpionych. Pani Danusi nie dało się zastąpić; Tadeusz Ostrowski – osoba wszechwiedząca. Zajmował się biblioteką. Natychmiast wyłapywał błędy w artykułach i książkach przygotowanych do druku w zakładowych wydawnictwach. Opiekował się studentami: Krzysztof Porębski – odpowiadał za aparaturę dydaktyczną i badawczą. Zakład był w nią wyposażony najlepiej na Wydziale Humanistycznym. Odszedł od nas na zawsze. Okazało się, że to nie jest już ten sam Zakład.

          Każdy, kto oddał kawał życia Uniwersytetowi wie, że kształtowanie się zespołu badawczego trwa latami. Siedmiu pracowników zespołu przeszło drogę  od magistra do profesora. Mam pewność, że pozostali dołączą do profesorskiej grupy. Władzom Uczelni życzę subtelnych decyzji w procesie reformowania życia uniwersyteckiego. Nauka chyba nie lubi rewolucji.



Kolegium UMCS w Biłgoraju

 

          Coraz częściej wracam wspomnieniami do swoich rodzinnych stron: dzieciństwa, szkoły podstawowej w Soli, Liceum Pedagogicznego w Biłgoraju, do którego przez pięć lat dojeżdżałem rowerem. Był to czas intensywnego kształtowania umysłu (za co jestem wdzięczny wychowawcom obydwu szkół), wchodzenia w nowe role społeczne (Liceum Pedagogiczne znakomicie przygotowało do zawodu nauczyciela) i budowania tęsknot za nowymi darami losu.

Najpierw były polonistyczne studia na UMCS, a potem kolejne etapy drogi akademickiej, które sprawiały satysfakcję. Budowały przekonanie, że odnalazłem drogę najlepszą z możliwych.

Co pięć lat odbywają się biłgorajskie spotkania absolwentów Liceum Pedagogicznego. Byłem już profesorem, obiecałem sobie, że wystartuję w wyborach na dziekana Wydziału Humanistycznego UMCS. Sądziłem, okazało się słusznie, że mam szansę na wybór. W rozmowie na absolwenckim spotkaniu z kolegami, którzy pełnili ważne samorządowe funkcje, zrodziła się myśl, żeby w Biłgoraju utworzyć wyższą uczelnię. Obiecałem, że jeśli zostanę dziekanem, to rozpocznę starania o urealnienie tego pomysłu.

I tak się stało. Rektor UMCS, prof. Marian Harasimiuk, podjął sprawę. Najważniejszy wysiłek spoczął na biłgorajskich samorządach (miejskim i powiatowym). Trzeba było przygotować budynek i przekazać go Uniwersytetowi. Stał się nim dawny internat Liceum Pedagogicznego, a sprawy doglądał mój kolega z Liceum – Zygmunt Dechnik (wówczas przewodniczący Rady Powiatu), człowiek wyposażony przez naturę w niesamowity talent organizacyjny. Zawsze był obok niego drugi absolwent Liceum – Bolesław Babij. Wszystko załatwiali sprawnie. Mogłem wkrótce sprawę referować na posiedzeniu Senatu. Powstało Licencjackie Kolegium UMCS w Biłgoraju. Przez dziesięć lat kształciło studentów na pięciu kierunkach studiów dziennych i zaocznych, także na specjalności logopedycznej w ramach studiów polonistycznych i na logopedycznych studiach podyplomowych.

Biłgorajskie Kolegium było doskonałym miejscem na organizowanie spotkań naukowych. Zakład Logopedii zorganizował tam kilka konferencji. Gościliśmy logopedów ze wszystkich ośrodków uniwersyteckich w Polsce. Wielu profesorów po raz pierwszy w życiu oglądało Biłgoraj. Byłem dumny i z moich kolegów, i z władz samorządowych (burmistrzowie, najpierw Stefan Oleszczak – rówieśnik z Liceum Ogólnokształcącego, a potem Janusz Rosłan, absolwent germanistyki UMCS, zaangażowali się w inicjatywę bez reszty). Biłgoraj stał się miastem uniwersyteckim, co zakrawało na cud. W moich czasach szkolnych był bowiem symbolem dziury zabitej deskami.

I tu jest miejsce na głębszą refleksję. Niebywały rozwój Biłgoraja nastąpił w końcowych latach istnienia Polski Ludowej. Biłgoraj stał się autentycznym ośrodkiem przemysłowym. „Mewa” – zakład przemysłu dziewiarskiego – rozwijał się w ogromnym tempie. Pod koniec tego okresu historii Biłgoraj liczył około 30 tysięcy mieszkańców i awansował pod każdym względem na drugie po Zamościu miasto regionu. Diametralnie zmienił wygląd: z mieściny o wiejskiej zabudowie stał się miastem nowoczesnym.

Na posiedzeniach Senatu UMCS zachwalałem „biłgorajskie tempo” załatwiania spraw. Jeszcze wiele razy dane mi było współpracować z innymi samorządami i zawsze prezentowałem opinię, że warto po naukę jechać do Biłgoraja.

Z dumą noszę odznaczenie „Honorowy Obywatel Miasta Biłgoraj”.


Logopedia w Siedlcach

          Logopedia siedlecka jest dziełem prof. dr hab. Aliny Maciejewskiej. Magistrantka prof. Leona Kaczmarka, wychowanka prof. Józefa Wierzchowskiego, doktorantka UMCS, zorganizowała przed laty, w Uniwersytecie Przyrodniczo-Humanistycznym w Siedlcach, „Ośrodek logopedyczny”. Pracownicy Ośrodka  (dr Aldona Kocyła, dr Marzena Kryszczuk, dr Justyna Urban-Jędrzejewicz, mgr Ewa Chlibiuk, mgr Ada Urban i osoby nowe: mgr Kamila Bigos, mgr Izabela Leśniczuk) pomagali i pomagają studiować osobom niesłyszącym. Uniwersytet Siedlecki podjął się  bowiem kształcenia studentów niepełnosprawnych.

Okazało się wkrótce, że Uczelnia na pograniczu Mazowsza, Podlasia i Lubelszczyzny stała się ośrodkiem logopedycznym regionu. Owocowała pasja i zdolności organizacyjne dr Maciejewskiej. Logopedzi, przeważnie praktycy, spotykali się na konferencjach i seminariach. Śledziłem ten proces krzepnięcia środowiska jako przewodniczący Komisji Rozwoju i Zaburzeń Mowy PAN. Niedługo także sam trafiłem na te seminaria. Pamiętam cudowną atmosferę: wymianę doświadczeń, długie dyskusje praktyków po różnych szkołach kształcenia (warszawskiej i lubelskiej) i opinie badaczy na temat rozmaitych terapii.

Po raz pierwszy spotkałem się z takim entuzjazmem. Logopedzi przyjeżdżali na te spotkania z własnej woli, w ramach wolnego czasu. Przywoziłem swoich doktorantów i doktorów, którzy włączali się do dyskusji również jako referenci problemów.

Nic dziwnego, że przyszedł też czas na sformalizowanie tych działań. Powstała wzorem lubelskim specjalność logopedyczna na polonistyce. Pani dr Maciejewska (już od dawna dr habilitowany, prof. UPH) zorganizowała także studia podyplomowe. Budował się nowy ośrodek logopedyczny w Polsce. Jestem w tym Zespole już osiem lat i dzielę się swoim doświadczeniem. Ostatnim osiągnięciem są już samodzielne studia logopedyczne. Okazało się, że siedleckie środowisko naukowe jest w stanie sprostać takiemu wyzwaniu.

Zawsze tak jest, że rodząca się inicjatywa, jeśli ma się ziścić, musi paść na podatny grunt. Pani prof. Tamara Zacharuk, rektor Uniwersytetu, patrzyła na logopedię życzliwie, niosła wszelką pomoc. Jesteśmy wszyscy za to Pani Rektor wdzięczni. Podziękowania należą się jeszcze przynajmniej dwu osobom: prof. Romanowi Mnichowi i prof. Andrzejowi Borkowskiemu. Podjęli decyzję jako dyrektorzy Instytutu o utworzeniu specjalności logopedycznej na siedleckiej polonistyce. Mam też osobisty powód podziękowań dla całej społeczności akademickiej, szczególnie dla siedleckiej logopedii – pracowników i studentów. Ze wzruszeniem przeżyłem Jubileusz 70-lecia i 50-lecia mojej pracy akademickiej. Wzruszająca uroczystość, która utwierdza w przekonaniu, że zawsze warto włączyć się w realizacje dobrej sprawy.